Pierwszy dzień października to wspaniały czas na odbycie wycieczki do stolicy kolejnego powiatu naszego województwa. Na starcie pod obiektem Parku Wodnego „Relax” stawili się młodzież i opiekunowie ze wszystkich kół świdwińskiego Oddziału PTTK, czyli z SKKT-PTTK przy: SP2 w Świdwinie, Gimnazjum Publicznego nr 1 w Świdwinie, ZSR CKP w Świdwinie, CPOW w Świdwinie, ZPS w Sławoborzu, ZSP w Brzeżnie, ZS w Bierzwnicy. Łącznie 55 osób.
W drodze do Szczecinka mieliśmy okazję zauważyć oznaki postępującej jesieni, szczególnie pod postacią złocących się jesionów i zaczynających czerwienieć klonów.
Po niezbyt długiej podróży zatrzymaliśmy się przy jednym z niemieckich umocnień Wału Pomorskiego, bunkrze typu B-Werk (Panzerwerk 991), wybudowanym w latach 1934-1935 na szerokim przesmyku między jeziorami Trzesiecko i Wielimie. Tu spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem, panem Bogdanem Bereszyńskim.
Podzieleni na dwie grupy zwiedziliśmy bunkier B-Werk – obiekt dwukondygnacyjny, którego góra miała znaczenie bojowe, zaś dolna część mieściła maszynownię i pomieszczenia mieszkalne dla obsady bunkra. Podziwialiśmy rozwiązania konstrukcyjne i techniczne oraz dokładnie przemyślane szczegóły organizacji pracy obiektu. Trudno było uwierzyć, że potężna budowla prawie w całości znajdowała się pod powierzchnią gruntu. Odkopano ją, ponieważ wokół niej wydobywano żwir.
Przeprawa na drugą stronę jezdni, prowadzącej w kierunku Świdwina, pozwoliła nam poznać ukryty w lesie mniejszy obiekt, położony bliżej jeziora Trzesiecko, połączony w okresie wojny z głównym bunkrem transzejami.
Podczas przekraczania jezdni zauważyliśmy leżące na poboczu potężne głazy. Jak się okazało, na rozkaz Hitlera przywieziono je z okolicznych miejscowości, by po zwycięstwie Niemców wybudować z nich pomnik na tę cześć. Przedwcześnie…
Autokar podwiózł nas bliżej miasta. Spacer wzdłuż jeziora, po wspaniale zagospodarowanym parku, dał młodzieży okazję do zużycia nadmiaru energii na urządzeniach do ćwiczeń w sześciu bogato wyposażonych ogródkach. Przewodnik opowiedział nam też o samym jeziorze, które ma powierzchnię nieco mniejszą niż 300ha, a w najgłębszych miejscach (ok. 12m) jest napowietrzane za pomocą napędzanych energią wiatru urządzeń, zwanych aeratorami (dwie białe wieże). Na jeziorze jest sześć wysp, z których najbliższa od brzegu Wyspa Łabędzia jest od niego oddzielona niewielkim drewnianym mostkiem, zaś Wyspa Mysia jeszcze w czasach niemieckich została na stałe połączona z lądem i jest miejscem wypoczynku dla mieszkańców miasta.
Trochę zazdrościmy mieszkańcom miasta, że mogą się poruszać po licznych ścieżkach rowerowych w mieście. Najdłuższa z nich liczy 14,5km i biegnie wokół jeziora. W uprawianiu ruchu na rowerach pomagają też liczne stacje rowerowe, których można wypożyczyć pojazdy. Autobusową komunikację miejską wspomagają też kursujące w okresie letnim tramwaje wodne. Można się nimi przemieszczać do najbardziej oddalonych dzielnic miasta: Trzesieki i Świątek oraz na Wyspę Mysią.
Na terenie parku można pograć w szachy, dzieci mogą się bawić w licznych ogródkach zorganizowanych specjalnie dla nich. Można tu też obejrzeć wiele rzeźb, które artyści pozostawiają po plenerach. Znajdziemy także kilka fontann z ujęciami wody pitnej, pochodzącej ze studni głębinowych (ponad 100m). W rosarium nawet o tej porze roku można zachwycać się licznymi wonnymi gatunkami róż. Wzdłuż jeziora znajdziemy też sporo restauracji.
Park wokół jeziora został w 2010r. doceniony pierwszym miejscem w ogólnopolskim konkursie na najlepiej zagospodarowaną miejską przestrzeń zieloną.
Podczas pieszej wycieczki po mieście trafiliśmy na pomnik Adama Giedrysa, jednego z najbardziej znanych mieszkańców miasta, który jako astronom amator miał liczne kontakty zagraniczne z naukowcami i astronautami. Jako pierwszy Polak otrzymał próbkę gruntu księżycowego, pochodzącą z misji Apollo. Został przez mieszkańców miasta uhonorowany poprzez nadanie jego imienia jednemu z rond, gimnazjum na osiedlu Zachód, no i wreszcie pomnikiem.
W wędrówce przez miasto trafiliśmy w okolice rynku, będącego w trakcie przebudowy. Na banerach mogliśmy obejrzeć jak pięknie będzie to miejsce wyglądało po zakończeniu prac. Przewodnik pokazał nam na neogotyckim budynku ratusza tabliczkę, która upamiętnia poziom (ok.1,3m), jaki osiągnęła woda podczas powodzi w marcu/kwietniu 1888r., kiedy to po ponad 80 dniach opadów śniegu nastąpiła nagła odwilż.
Po powrocie nad jezioro mieliśmy okazję uczestniczyć w zajęciach w Centrum Edukacji Ekologicznej i Rewitalizacji Jezior w Szczecinku. Oprowadzał nas osobiście pan dyrektor. W salach ekosystemów leśnych mieliśmy możliwość dowiedzieć się, jak poznać wiek drzewa i porównać swój wzrost z młodym świerkiem, brzozą czy osiką. Obejrzeliśmy, jak natura wyposażyła zwierzęta, by mogły funkcjonować w swoim środowisku, rozpoznawaliśmy zwierzęta po wydawanych przez nie odgłosach, sprawdzaliśmy swoje powonienie i czy zwierzęta widzą w sposób podobny do naszego…
W salach akwarystycznych oglądaliśmy gatunki ryb popularnych w naszych jeziorach i rzekach. Duże zainteresowanie wzbudziła sala odnawialnych źródeł energii i możliwości człowieka w ich zastępowaniu. W pracowni hydrologicznej oglądaliśmy różne modele, pokazujące zachowanie się cieczy i światła. Odwiedziliśmy też taras widokowy, z którego można było obserwować sporą część jeziora Trzesiecko.
Po wyjściu z Centrum spotkaliśmy uczestników ogólnopolskich zawodów spinningowych, którzy właśnie raczyli się potrawami z grilla. Co niektórzy uczestnicy naszej wycieczki informowali głodnymi spojrzeniami, że dłuższy pobyt w pobliżu biesiadujących wędkarzy zagraża ich potrawom, a nawet i im samym…
Wobec powyższego udaliśmy się do Domu Woźnego na zamówione dla nas pierogi. Część raczyła się ruskimi, pozostali otrzymali pierogi z mięsem. Syci udaliśmy się na dalszy ciąg zwiedzania, choć już nieco wcześniej zaczął siąpić deszcz.
Obejrzeliśmy jedyne ocalałe skrzydło szczecineckiego zamku, w którym obecnie znajduje się centrum konferencyjne i galeria sztuki. Stamtąd doszliśmy do autokaru, który zawiózł nas w pobliże obiektów sportowych, skąd pieszo dotarliśmy do wieży Bismarcka. I tu znów zakłuła nas igiełka zazdrości, bo nasza, choć ładniejsza, nie jest do zwiedzania…
Końcowy etap wycieczki to przejazd autokarem przez miasto, ze wskazaniem co ciekawszych mijanych obiektów przez przewodnika. W pobliżu wylotu na trasę powrotną zatrzymaliśmy się przy kościele p.w. Świętej Rozalii z Palermo, aby obejrzeć ciekawą kalwarię, zbudowaną z drewna i kamienia.
Pożegnaliśmy przewodnika i Szczecinek, który na początku wydawał nam się miastem nie za mocno godnym głębszego zainteresowania. Teraz zmieniliśmy zdanie…
Po drodze, na rynku w Barwicach, miał się odbyć konkurs wiedzy zdobytej podczas wycieczki, jednak – z uwagi na mocno już padający deszcz – konkurs rozstrzygnie się w Internecie, a my tylko obejrzeliśmy pięknie odnowiony barwicki rynek z okien autokaru.
Wycieczka odbyła się dzięki środkom PTTK, pochodzącym z dotacji Urzędu Miasta w Świdwinie oraz ogromnemu wkładowi pracy głównego organizatora, kolegi Wiesława Wieczorka.
Prezes ZO PTTK Świdwin
Elżbieta Grabińska
Komentarze